Polska

Nowe informacje ws. dyrektywy „ACTA 2”. Wprowadzenie algorytmów filtrujących niemal pewne

Dodano

dnia

Julia Reda, niemiecka europosłanka, podaje nowe informacje ws. prac nad unijną dyrektywą dotyczącą praw autorskich. Polityk przyznaje, że w ramach rozmów trójstronnych praktycznie ustalono, iż algorytmy filtrujące, które mają wyłapywać przypadki naruszania prawa autorskiego będą musiały zostać wprowadzone przez takie serwisy jak m.in. Facebook czy Google. Niemka obawia się, iż może doprowadzić to do tak zwanej cenzury prewencyjnej.

Reda informuje o postępach ws. rozmów w ramach trilogu na swoim blogu. Pisze tam, że artykuł 13. dyrektywy, który budzi największe kontrowersje, jest na ukończeniu. Przypomnijmy, iż zakłada on wprowadzenie przez duże platformy internetowe obowiązku filtrowania treści pod kątem naruszenia praw autorskich. W tym celu najprawdopodobniej powstać będzie musiał specjalny algorytm, który zanim wrzucimy coś do sieci, sprawdzi czy treść nie narusza prawa autorskiego. Przeciwnicy forsowanego prawa twierdzą, że doprowadzi to do cenzury internetu, a w konsekwencji do jego całkowitej zmiany.

– Negocjatorzy osiągnęli porozumienie co do istoty art. 13, który zmieni Internet, jaki znamy: Chcą, aby platformy internetowe były bezpośrednio odpowiedzialne za wszelkie naruszenia praw autorskich popełniane przez ich użytkowników – pisze Julia Reda, która dodaje, iż na ten moment do dogrania pozostały jedynie szczegóły.

Reda informuje też o dalszym harmonogramie prac nad dyrektywą.

– 21 stycznia – Rozmowy trójstronne między Parlamentem a Radą: próba sfinalizowania tekstu; Marzec / kwiecień – Ostateczne głosowanie w Radzie; 25-28 marca, a może w dniach 11-14 marca , 4 kwietnia lub 15-18 kwietnia – ostateczne głosowanie w Parlamencie Europejskim – pisze europosłanka.

Z Redą skontaktował się jeden z polskich internautów, który postanowił dowiedzieć się, jakie stanowisko w całej sprawie ma Polska. Europosłanka odpisała mu, iż nasz kraj „zasadniczo” popiera wejście art 13. w życie.

To dość zaskakujące, ponieważ przedstawiciele resortu kultury, którzy negocjują zapisy dyrektywy jeszcze we wrześniu tego roku zapewniali, iż są przeciwko temu rozwiązaniu (KLIK).

Wcześniej stanowisko ws. dyrektywy zabrali przedstawiciele Google’a, którzy mówią wprost, iż wprowadzenie nowego prawa znacznie ograniczy dostęp do informacji.

– Obecnie Google jest otwarte dla wszystkich treści zarówno od dużych, jak i od małych wydawców. Dzięki temu możesz poznać różne punkty widzenia i tematy, publikowane przez ponad 80 000 wydawców. Wersja prawa autorskiego proponowana przez Parlament Europejski wymagałaby od wyszukiwarek uzyskania licencji, co mogłoby zmusić dostawców tych usług do wybierania, które materiały będą dostępne w wynikach wyszukiwania, a które nie. Na tym najprawdopodobniej skorzystają więksi wydawcy, natomiast w przypadku mniejszych ruch zostanie ograniczony, co utrudni małym, niszowym i nowym publikacjom znalezienie odbiorców i generowanie przychodów. W rezultacie liczba wydawców dostępnych online może znacznie zmaleć – czytamy w oficjalnym komunikacie wydanym przez amerykańskiego giganta.

Przypomnijmy, iż podobnie rozwiązanie wprowadzono wcześniej w Hiszpanii. Straciły na tym najmniejsze portale, które zostały „wycięte” z wyszukiwarki Google, a następnie również większe podmioty, ponieważ firma całkowicie wycofała swoją usługę Google News. Jeżeli dyrektywa w obecnym kształcie wejdzie w życie, bardzo podobne przepisy zostaną wprowadzone na terenie całej Europy.

Na ten moment nie wiadomo, jak na sprawę dyrektywy zapatruje się Facebook. Firma nie zabiera bowiem głosu w tej kwestii.

Kliknij by skomentować
Exit mobile version