Polska
Google pokazuje jak będą wyglądały wyniki wyszukiwania po zastosowaniu art. 11 dyrektywy „ACTA 2”
Serwis Google zaprezentował, w jaki sposób wyglądały będą linki do serwisów internetowych po wejściu w życie artykułu 11 dyrektywy o prawach autorskich, nad którą 18 stycznia głosować będą przedstawiciele rządów państw europejskich.
18 stycznia rządy państw europejskich zagłosują nad propozycją Rady Unii Europejskiej przed finałowymi propozycjami. W tym miejscu warto przypomnieć, iż w treści dyrektywy zwanej „ACTA 2” cały czas znajdują się dwa niebezpieczne zapisy. Mowa o artykule 11 i 13. Pierwszy z nich zakłada, że Google, inne wyszukiwarki oraz Facebook miałyby płacić serwisom internetowym za to, że ich treści pojawiają się w wynikach wyszukiwania lub na platformie. Miałoby się to odbywać na zasadzie opłacania przez gigantów licencji. Co ciekawe, opłatom podlegałyby nawet nagłówki oraz króciutkie opisy artykułów.
Drugi z nich, artykuł 13, zakłada wprowadzenie przez duże platformy internetowe obowiązku filtrowania treści pod kątem naruszenia praw autorskich. W tym celu najprawdopodobniej powstać będzie musiał specjalny algorytm, który zanim wrzucimy coś do sieci, sprawdzi czy treść nie narusza prawa autorskiego. Przeciwnicy forsowanego prawa twierdzą, że doprowadzi to do cenzury internetu, a w konsekwencji do jego całkowitej zmiany.
Serwis searchengineland.com opublikował na swojej stronie wyniki testu, który przeprowadził Google. Zakłada on wejście w życie artykułu 11 dyrektywy oraz fakt, iż Google nie zdecydowałby się na to, by płacić wydawcom za nagłówki oraz krótkie opisy. Taka sytuacja wcale nie jest utopią, ponieważ w podobny sposób koncern zachował się w Hiszpanii i Niemczech, gdzie wprowadzono podobne przepisy. W Hiszpanii zniknął wówczas Google News, a w Niemczech większość tytułów medialnych została usunięta z wyników wyszukiwania. Cały artykuł, który opisuje zagrożenia – TUTAJ.
I zapewne zaraz usłyszycie, że "z niczego się nie wycofujemy", ale fakty są takie, że przed COREPER polscy przedstawiciele dostali z MKiDN sygnały, że "jesteśmy zgodni z FR i DE."
A oba te kraje są bliskie rozwiązaniom zaproponowanym już przez PE.— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) January 18, 2019
– Wyjaśnijmy jedno: Artykuł 11 ma na celu ochronę dziennikarzy i ich pracy, a my zgadzamy się z tym celem. Dbamy o to, aby wspierać szeroko rozumiany przemysł informacyjny, ponieważ dziennikarstwo ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania wolnej demokracji. Zbudowaliśmy Google, aby zapewnić każdemu równy dostęp do informacji. Jednak art. 11 mógłby zmienić tę zasadę i wymagać, by usługi online zawierały oferty handlowe z wydawcami, aby wyświetlać hiperlinki i krótkie fragmenty wiadomości. Oznacza to, że wyszukiwarki, agregatory wiadomości, aplikacje i platformy musiałyby wprowadzać licencje komercyjne i podejmować decyzje o tym, które treści uwzględnić na podstawie tych umów licencyjnych i które należy pominąć – powiedział wiceprezydent Google News, Richard Gingras.
– Obecnie Google jest otwarte dla wszystkich treści zarówno od dużych, jak i od małych wydawców. Dzięki temu możesz poznać różne punkty widzenia i tematy, publikowane przez ponad 80 000 wydawców. Wersja prawa autorskiego proponowana przez Parlament Europejski wymagałaby od wyszukiwarek uzyskania licencji, co mogłoby zmusić dostawców tych usług do wybierania, które materiały będą dostępne w wynikach wyszukiwania, a które nie. Na tym najprawdopodobniej skorzystają więksi wydawcy, natomiast w przypadku mniejszych ruch zostanie ograniczony, co utrudni małym, niszowym i nowym publikacjom znalezienie odbiorców i generowanie przychodów. W rezultacie liczba wydawców dostępnych online może znacznie zmaleć – podali jeszcze wcześniej przedstawiciele koncernu.
Więcej informacji TUTAJ.