Europa i Świat
Nieudany zamach na prezydenta Wenezueli
W sobotę doszło do zamachu, który został przeprowadzony podczas uroczystości wojskowej w stolicy kraju Caracas. Głównym celem miał być prezydent Wenezueli Nicolas Maduro. Ostatecznie zamach się nie powiódł.
Zamach na prezydenta Wenezueli miał miejsce w trakcie jego przemówienia podczas uroczystości wojskowej. Do celów ataku wykorzystano drony. Jeden z nich wybuchnął nieopodal prezydenckiej platformy, z której wystąpił Maduro. Rannych zostało siedmiu żołnierzy.
Another angle of the failed "drone bomb attack" on Nicolás Maduro this evening shows soft armour looking shields being hurriedly brought in front of Maduro for protection. pic.twitter.com/5ICfU5LYKR
— Jake Hanrahan (@Jake_Hanrahan) August 5, 2018
Oskarżenia są kierowane w stronę Kolumbii
– To był atak na moje życie, próbowano mnie zabić. Nie mam wątpliwości, że za atakiem kryje się nazwisko Juana Manuela Santosa
– powiedział na gorąco Maduro dla państwowej telewizji.
– Pierwsze wyniki śledztwa wskazują, że źródło finansowania tego zamachu znajduje się w Stanach Zjednoczonych, na Florydzie. Dlatego poprosiłem o pomoc prezydenta Donalda Trumpa. Mam nadzieję, że jest on gotów walczyć z terrorystami
– dodał prezydent Wenezueli
Osoby związane z rządem prezydenta Kolumbii zaprzeczyły zarzutom Maduro i uznały je za niedorzeczne oraz podkreślając, że prezydent Santos nie jest zainteresowany ingerencją u obcych państw.
Kolumbijski prezydent prowadzi politykę wobec Maduro nacechowaną złymi stosunkami pomiędzy obiema głowami państw. Santos oskarża Maduro o bycie dyktatorem.
Zatrzymano 6 osób
Służby Wenezueli zatrzymały 6 osób, które są podejrzane o próbę zamachu na prezydenta Nicolasa Maduro. Jeden z zatrzymanych był poszukiwany przez policję za atak na bazę wojskową w 2017 roku. Drugi z kolei został zatrzymany w 2014 roku za udział w ulicznych protestach przeciwko obecnym władzom.
Opozycja obawia się, że incydent, który miał miejsce może jedynie posłużyć władzy, jako pretekst do represji wobec przeciwników politycznych, podkreślając, że takie sytuacje miały miejsce już w przeszłości.
USA zaprzecza swojej interwencji
John Bolton, doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego wykluczył jakiekolwiek powiązania USA z incydentem mającym miejsce w stolicy Wenezueli.
– Mogę kategorycznie oświadczyć, że nie było w tym żadnego udziału Stanów Zjednoczonych
– zaznaczył Bolton w wywiadzie dla telewizji Fox News.
Grupa „oporu” przyznaje się do ataku
Niewielka grupa „Soldados de Franelas” przyznała się do ataku, umieszczając wpis na Twitterze. Jest to grupa zrzeszająca ludzi związanych przeciwko rządom Maduro. Niestety, nie ma 100% pewności, czy faktycznie ta grupa stoi za atakami.
Nicolas Maduro w maju został wybrany na drugą prezydencką kadencję. Jest następcą zmarłego prezydenta Hugo Chaveza. Maduro został oskarżony przez społeczność międzynarodową za podważanie zasad demokracji oraz dążenie do kontroli reżimu politycznego na podobieństwo władzy kubańskiej.
Wenezuela jest krajem o jednym z najważniejszych na świecie pod względem zasobów ropy naftowej. Jednakże bardzo wysoka inflacja wynosząca 46305% (wyniki za czerwiec 2018) skutkuje brakiem żywności, leków i potężnym kryzysem gospodarczym.