Świat
Upolitycznienie niemieckich sądów? Partie podzieliły miejsca w Federalnym Trybunale Sprawiedliwości
W najbliższy czwartek odbędzie się głosowanie Komisji Wyborczej Sędziów nad nowym składem sędziowskim Federalnego Trybunału Sprawiedliwości, czyli najwyższej instancji sądownictwa karnego i cywilnego w Republice Federalnej Niemiec. Media naszych sąsiadów zwracają uwagę, że głosowanie ma charakter czysto kurtuazyjny, ponieważ partie już dawno podzieliły miejsca między sobą.
Jak to wygląda w praktyce? Wolfgang Janisch na łamach „Sueddeutche Zeitung” odsłania kulisy tego procesu. Poszukiwanie kandydatów do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości zaczyna się pół roku przed wyborami na wezwanie federalnego ministra sprawiedliwości, który czeka na zgłaszanie propozycji. W praktyce to politycy wyszukują sędziów, którzy będą decydować o kierunku orzecznictwa Federalnego Trybunału Sprawiedliwości. Pluralizm takiego rozwiązania polega właśnie na wcześniejszym umówieniu między partiami składu sędziowskiego.
Niepolityczni sędziowie odpadają na starcie
Jak pisze autor, takie rozwiązanie ma też jedną, bardzo ważną wadę. Z miejsca, w wyścigu do jednej z najważniejszych instytucji w kraju odpadają sędziowie, którzy nie chcą zabiegać o przychylność żadnej z partii. Największe szanse na nominację mają bowiem tacy, którzy pozostają w bliskich relacjach z którymś z obozów politycznych. Do czwartku SPD, Zieloni, Lewica ustalą między sobą swoich kandydatów, a FDP i chadecy – swoich. Głosowanie jest więc kurtuazyjną formalnością.
Co ciekawe, niemal identycznie wygląda w Niemczech proces wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał Konstytucyjny złożony jest z dwóch izb liczących po osiem osób. Pierwszą izbą Senatu kieruje członek CDU a orzeka po trzech kandydatów – CDU, SPD i po jednym przedstawicielu FDP oraz Zielonych, drugą izbą – przedstawiciel proponowany przez SPD, pełniący jednocześnie funkcję całego TK a orzeka po czterech sędziów nominowanych przez SPD oraz CDU/CSU.
Głos sprawiedliwości czy polityków?
W tym kontekście warto przypomnieć wyrok Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wyroku sądu w Krakowie, który uznał, że niemiecka telewizja ZDF musi przeprosić na swojej stronie internetowej za użycie zwrotu „polskie obozy zagłady”. Zdaniem niemieckiego Trybunału, taki wyrok nie może być egzekwowany w RFN, gdyż byłoby to „oczywistym naruszeniem fundamentalnego prawa wolności opinii oraz mediów”.
Co i komu wolno?
Wątpliwości budzi także kwestia zaangażowania oraz sprzeciwu niemieckiego wymiaru sprawiedliwości wobec zmian forsowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że zarzuty o „upolitycznienie” i łamanie praworządności były powodem uruchomienia Art. 7. traktatu o Unii Europejskiej przez Komisję Europejską, z czym – mimo ewidentnego podobieństwa – nie spotkała się Republika Federalna Niemiec.
1 Komentarz