Connect with us

Polska

Jarosław Wałęsa poprze dyrektywę zwaną „ACTA 2”? Sprzeciwia się jej polski rząd

Dodano

dnia

Jarosław Wałęsa/oficjalne materiały prasowe
Jarosław Wałęsa/oficjalne materiały prasowe

Jarosław Wałęsa, europoseł PO, w rozmowie z „Super Expressem” zabrał głos ws. dyrektywy o jednolitym rynku cyfrowym, która przez internautów nazywana jest „ACTA 2”.

Jarosław Wałęsa przyznał, że o tym czy zagłosuje za dyrektywą zdecyduje moment zapoznania się z jej ostateczną wersję. Europoseł przyznaje, że dotąd jeszcze tego nie zrobił.

– Aby powiedzieć jak zagłosuję, muszę zapoznać się z ostatecznym kształtem projektu, który wyszedł z tego trialogu. Nie znam jeszcze wyniku tych negocjacji.

– Jeżeli utrzymamy zapisy mówiące o tym, że twórcy i właściciele praw autorskich powinni być godziwie wynagradzani za swoją pracę, za swoją twórczość, to duch tej ustawy będzie zachowany. I nie widzę powodu, by wtedy głosować przeciwko takiemu rozwiązaniu – dodał.

Wałęsa skomentował również testy Google, który pokazał, jak mogą wyglądać wyniki wyszukiwania po wprowadzeniu w życie dyrektywy.

Czytaj także: Google pokazuje jak będą wyglądały wyniki wyszukiwania po zastosowaniu art. 11 dyrektywy „ACTA 2”

Europoseł twierdzi, że apokaliptyczna wizja to przesada.

– Nie, to nieprawda. Wiadomo, że wielcy gracze będą robili i robią wszystko, żeby tę dyrektywę zatrzymać. Dlatego stosują też tego typu dezinformację. Nie oznacza to jednak, że musimy się poddawać tego typu zabiegom. Trzeba zrozumieć, że oni lobbują w swoim własnym interesie. Koniec i kropka – oświadczył.

W tym miejscu warto przypomnieć, iż dyrektywie w obecnym kształcie sprzeciwia się inny europoseł PO, Michał Boni. To zaskakująca informacja, ponieważ europoseł PO, podobnie jak jego koledzy, głosował „za” przyjęciem dyrektywy, w której cały czas znajdował się przecież artykuł 13 (który doprowadzi do filtrowania treści przez serwisy społecznościowe). Faktem jest jednak to, iż propozycja przyjęta przez Parlament Europejski była stosunkowo łagodniejsza od tej, która forsowana jest obecnie. Niemniej jednak w dalszym ciągu zakładała filtrowanie treści za pomocą algorytmów, co może doprowadzić do prewencyjnej cenzury oraz innych konsekwencjach, które odczują zarówno zwykli użytkownicy sieci, jak i przedsiębiorcy.

Czytaj także: Michał Boni przeciwko art. 13 dyrektywy „ACTA 2”. Zakłada on wprowadzenie algorytmów filtrujących treści

ACTA 2

W dyrektywie „ACTA 2” największe zastrzeżenie budzą artykuły 11 oraz 13. Pierwszy z nich zakłada, że Google, inne wyszukiwarki oraz Facebook miałyby płacić serwisom internetowym za to, że ich treści pojawiają się w wynikach wyszukiwania lub na platformie. Miałoby się to odbywać na zasadzie opłacania przez gigantów licencji. Co ciekawe, opłatom podlegałyby nawet nagłówki oraz króciutkie opisy artykułów.

Drugi z nich, artykuł 13, zakłada wprowadzenie przez duże platformy internetowe obowiązku filtrowania treści pod kątem naruszenia praw autorskich. W tym celu najprawdopodobniej powstać będzie musiał specjalny algorytm, który zanim wrzucimy coś do sieci, sprawdzi czy treść nie narusza prawa autorskiego. Przeciwnicy forsowanego prawa twierdzą, że doprowadzi to do cenzury internetu, a w konsekwencji do jego całkowitej zmiany.

Serwis searchengineland.com opublikował na swojej stronie wyniki testu, który przeprowadził Google. Zakłada on wejście w życie artykułu 11 dyrektywy oraz fakt, iż Google nie zdecydowałby się na to, by płacić wydawcom za nagłówki oraz krótkie opisy. Taka sytuacja wcale nie jest utopią, ponieważ w podobny sposób koncern zachował się w Hiszpanii i Niemczech, gdzie wprowadzono podobne przepisy. W Hiszpanii zniknął wówczas Google News, a w Niemczech większość tytułów medialnych została usunięta z wyników wyszukiwania. Cały artykuł, który opisuje zagrożenia – TUTAJ.

– Wyjaśnijmy jedno: Artykuł 11 ma na celu ochronę dziennikarzy i ich pracy, a my zgadzamy się z tym celem. Dbamy o to, aby wspierać szeroko rozumiany przemysł informacyjny, ponieważ dziennikarstwo ma kluczowe znaczenie dla funkcjonowania wolnej demokracji. Zbudowaliśmy Google, aby zapewnić każdemu równy dostęp do informacji. Jednak art. 11 mógłby zmienić tę zasadę i wymagać, by usługi online zawierały oferty handlowe z wydawcami, aby wyświetlać hiperlinki i krótkie fragmenty wiadomości. Oznacza to, że wyszukiwarki, agregatory wiadomości, aplikacje i platformy musiałyby wprowadzać licencje komercyjne i podejmować decyzje o tym, które treści uwzględnić na podstawie tych umów licencyjnych i które należy pominąć – powiedział wiceprezydent Google News, Richard Gingras.

– Obecnie Google jest otwarte dla wszystkich treści zarówno od dużych, jak i od małych wydawców. Dzięki temu możesz poznać różne punkty widzenia i tematy, publikowane przez ponad 80 000 wydawców. Wersja prawa autorskiego proponowana przez Parlament Europejski wymagałaby od wyszukiwarek uzyskania licencji, co mogłoby zmusić dostawców tych usług do wybierania, które materiały będą dostępne w wynikach wyszukiwania, a które nie. Na tym najprawdopodobniej skorzystają więksi wydawcy, natomiast w przypadku mniejszych ruch zostanie ograniczony, co utrudni małym, niszowym i nowym publikacjom znalezienie odbiorców i generowanie przychodów. W rezultacie liczba wydawców dostępnych online może znacznie zmaleć – podali jeszcze wcześniej przedstawiciele koncernu.

Przeciwko dyrektywie protestują internauci w całej Europie. Ostatnio w Niemczech miały miejsce dwie kilkutysięczne demonstracje.

Przeciwko „ACTA 2” jest też polski rząd, który wielokrotnie informował, że odrzuca proponowane prawo w całości. Ostateczne głosowanie w całej sprawie odbędzie się pod koniec marca.

Czytaj także: Tysiące Niemców wyszło na ulicę. Protestują przeciwko dyrektywie „ACTA 2”

Nie zamierzamy być adwokatem jakiegokolwiek z ugrupowań. Nie zamierzamy tworzyć własnej rzeczywistości, nie zamierzamy manipulować, czy ukrywać jakichkolwiek faktów. Pragniemy przekazywać sprawdzoną, rzetelną i autentyczną wiedzę, dzięki której samodzielnie wyrobisz sobie opinię na dany temat.

1 Komentarz

1 Komentarz

Komentarze

© 2018 Fundacja Sejmlog | Wszelkie prawa zastrzeżone. Fundacja Sejmlog na podstawie art. 25 ust. 1 pkt. 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych wyraźnie zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie artykułów zamieszczonych na portalu www.sejmlog.pl jest zabronione. Administratorem danych osobowych jest Fundacja SejmLog z siedzibą w Warszawie /02-662/, przy ul. Świeradowskiej 47 (dalej: „Fundacja”). Każda osoba ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania. Podanie danych jest dobrowolne, lecz niezbędne do umożliwienia kontaktu drogą elektroniczną.